Film o skomplikowanej relacji córki z dwubiegunową matką. Reżyserka, która przez całe życie zmagała się z chorobą matki, rozpoznając z czasem jej symptomy także u siebie,... Zobacz pełny opis
Film o skomplikowanej relacji córki z dwubiegunową matką. Reżyserka, która przez całe życie zmagała się z chorobą matki, rozpoznając z czasem jej symptomy także u siebie, zabiera widzów w podróż we własną bolesną przeszłość. Nie ma tu jednak nic z brutalizmu – spokojny rytm filmu koresponduje z duchem mieszczańskiej Szwajcarii. W jejFilm o skomplikowanej relacji córki z dwubiegunową matką. Reżyserka, która przez całe życie zmagała się z chorobą matki, rozpoznając z czasem jej symptomy także u siebie, zabiera widzów w podróż we własną bolesną przeszłość. Nie ma tu jednak nic z brutalizmu – spokojny rytm filmu koresponduje z duchem mieszczańskiej Szwajcarii. W jej sielskich pejzażach rozgrywa się intymny dramat, którego opowiedzenie przynosi uwolnienie od nagromadzonych latami lęków. Reżyserka odtwarza dziecięce wspomnienia z pierwszych epizodów chorobowych, pojawiające się kłopoty ze snem i jedzeniem, trwające miesiącami niewychodzenie z sypialni…. Rozmawia z tymi, którzy znali i kochali jej matkę, odkrywa zamknięte epizody z jej przeszłości (np. cztery młodzieńcze lata spędzone na emigracji w USA). Na tę panoramę naniesione są kolejne kręgi opowieści: o wycofanym ojcu z francuskojęzycznej części Szwajcarii (który nigdy nie nauczył się dobrze niemieckiego – języka swojej żony i który przed śmiercią zaczął pisać do córki rozpaczliwie długie listy), o emigracji samej reżyserki (oczywiście do… Ameryki), życiu w punkowej, artystycznej komunie, strachu przed samotnym macierzyństwem, odkrywaniu kolejnych mrocznych epizodów depresyjnych w dalszej rodzinie… Rodzina z przedmieść Zurychu staje się tutaj całym światem. Reżyserka chce nam uświadomić, że zerwanie pierwotnych więzi z osobami, wśród których się wychowaliśmy, jest praktycznie niemożliwe. Z dystansem i osiągniętą po latach pogodą ducha dyskretnie przygląda się sobie, w drobnych gestach rozpoznając tę drugą kobietę, dzięki której pojawiła się na świecie. Film jest błyskotliwie zrealizowany, scenografia odtwarzanych scen z życia bohaterki pieczołowicie odtwarza wystrój wnętrz z lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Twórczyni, nie gardząc materiałami archiwalnymi, zobrazowała epizody psychotyczne, bazując na doświadczeniach swoich i matki. W ten sposób zwykły dom staje się areną halucynacji, złowrogich wizji i niewyobrażalnego cierpienia, przedstawionych jednak w możliwie najdelikatniejszy sposób. To opowieść o trudnej miłości, pomieszanej z poczuciem winy i wściekłości – mieszance uczuć, od źródła których nie można się odciąć, bo wtedy świat rozpadłby się na kawałki. Margot nie epatuje bólem dla samego efektu – podróż przez mrok prowadzi jednak ku światłu, akceptacji śmierci i własnego losu; ku pochwale wewnętrznej siły, dzięki której możemy walczyć z chorobą. Reżyserka przekonuje o głębokim sensie bycia z ludźmi oraz o niezbywalnej potrzebie intymnej rozmowy na nie zawsze łatwe tematy. Taka rozmowa, zwłaszcza w kulturze ludzi dość introwertycznych, tłumiących emocje i przesiąkniętych duchem surowego protestantyzmu, nie przychodzi wcale odruchowo. Jednak ostatnie sekwencje filmu pokazują, że ma ona głęboki sens.