Nareszcie! Nareszcie oglądam Bale'a w jakiejś offowej produkcji, w której ktoś dorównuje mu aktorsko! Mam tu na myśli oczywiście Frances McDormand. Poza tym czuję, że dostałam osobisty bonus w postaci sceny w aucie i jego napalonej miny, podczas rozmowy z Nataschą McElhone. Rozczuliły mnie również reżyserskie próby ukrycia jego urody i pięknej rzeźby pod nudnymi ciuchami. NIE-U-DA-ŁO-SIĘ. Wszyscy wiemy, że w 2002 Bale kręcił też Reign of Fire, gdzie doskonale widać to jego cudne, umięśnione, ciężkie...
Przepraszam na chwilkę, idę pod prysznic.