Wszyscy zachwycają się Pennem, a przecież nietrudno zagrać tak jednoznacznie negatywną postać. Jest czarny, bez domieszki "białego". A Fox zagrał postać rozdartą wewnętrznie, wrażliwą, skomplikowaną, ale nie nijaką. Trzeba mieć niezły warsztat, żeby zagrać taką postać. Nie zapominajmy, że jest to zwykły, szeregowy żołnierz. Jestem w stanie sobie wyobrazić mnóstwo takich wrażliwców w tamtych czasach. Jeśli są jakieś niedociągnięcia w postaci Erikssona to jest to wina scenarzysty, a nie samego Foxa, który, moim zdaniem, poradził sobie z rolą doskonale. Nie pojmuję, jak można uznać grę Foxa jako słaby punkt filmu...