Obydwa mówią o tym samym. O Mazurach (regionie), Mazurach (grupie etnicznej) i Polakach tam się osiedlających. Południk zero dobrze się ogląda, ale to jednak propagandówka jakich mało. Jakie to komunistyczne państwo polskie dobre było,. jak przygarnęło do piersi Mazurów i przypomniało im o byciu Polakami. A tymczasem jakoś i sami Mazurzy nie poczuwali się za bardzo do Polskości, a i nowa Polska choć ich przygarnęła to jakoś nie bardzo uważała ich za Polaków.
Świetny Filipski, świetne plenery, reszta taka sobie.
Film niezły moim zdaniem, oczywiście są ciekawsze produkcje z tamtych czasów, ale i "Południk zero" wypadł dość dobrze. Szkoda, że dzisiaj obowiązuje bezkrytyczne przylepianie się do linii poglądów wyrażonych w "Róży". A przecież istnieje tam tak oczywista sprzeczność - jeżeli jeden z bohaterów (mazurski/niemiecki pastor) mówi, że "tylko Niemcy traktowali Mazurów jak ludzi", to dlaczego tak rozpacza nad wysiedleniami - przecież jedzie do swych niemieckich braci! A scena z "Południka zero", w której polski oficer mówi młodemu Niemcowi, że ma prawie samych Polaków w rodzinie, a ten dalej "Ich bin Deutsche" - po prostu kapitalna! "A tymczasem jakoś i sami Mazurzy nie poczuwali się za bardzo do Polskości" - okej, ich sprawa, ale czy my mamy ten światopogląd chwalić?
Poza tym za często chyba zapominamy o tym, że bez wysiedleń Niemców dawno już ziemie zachodnie nie byłyby nasze. Nawet po wysiedleniach ZSRR miał zamiar jeszcze w latach 70.-tych oddać te tereny, chociaż etnicznie już wtedy czysto polskie, NRD, aby poprawić sobie z nimi stosunki. Na szczęście zapobiegł temu Gomułka (jedyny niepłaszczący się przed Sowietami przywódca PRL), podpisując układ graniczny z Niemcami.
PS Obejrzyj, jak chcesz, "Barwy walki" i "Znikąd donikąd" - te filmy pokazują, jak ohydna potrafiła być komunistyczna propaganda. "Południk zero" to przy tym nic.